Nasze pojęcie o nałogach bywa bardzo stereotypowe. Na ogół wyobrażamy sobie alkoholika jako osobę brudną, zaniedbaną, należącą do nizin społecznych. Tymczasem wciąż przybywa tzw. alkoholików wysokofunkcjonujących, czyli takich, którym udaje się przez długi okres sprawiać pozory radzenia sobie z każdą dziedziną życia, nierzadko zamożnych, odnoszących sukcesy zawodowe oraz mających rodzinę i przyjaciół. Nałogi to choroby bardzo „demokratyczne” – mogą dotknąć każdego, bez względu na pochodzenie, stan konta, wiek czy płeć. Nieważne, czy pijemy tanie wino, czy może raczymy się najlepszą whisky – każdy z nas powinien uważać, by nie przekroczyć granicy między piciem kontrolowanym a groźnym uzależnieniem.
Czy wszystkim pijącym grozi alkoholizm?
Nasza kultura sprzyja spożywaniu alkoholu, często w znacznych ilościach. Picie jest nieodłączną częścią wielu sytuacji, takich jak spotkania ze znajomymi, wesela, przyjęcia rodzinne, rozmaite imprezy, a nawet romantyczne kolacje przy świecach. Pijemy na wakacjach, do posiłków lub na kanapie przed telewizorem. Nieustannie wymyślamy kolejne wymówki, by sięgnąć po ulubiony trunek: mamy gorszy dzień, potrzebujemy się zrelaksować, świętujemy sukces zawodowy, pocieszamy się po porażce, chcemy dodać sobie odwagi w towarzystwie lub ułatwić zasypianie. Wydaje nam się, że wszystkie te zachowania są zupełnie niewinne i niegroźne, bo przecież „wszyscy tak robią”. Należy jednak pamiętać, że każdy z nas ma inny organizm, a w związku z tym również odmienną podatność na nałogi. To, co będzie zupełnie bezpieczne dla jednej osoby, innej może zaszkodzić. Niestety wciąż nie ustalono dawki alkoholu, która nie jest w żaden sposób szkodliwa, w związku z czym warto zachowywać dużą ostrożność i starać się jak najbardziej ograniczać tę używkę, by zminimalizować ryzyko wystąpienia negatywnych skutków zdrowotnych oraz utraty kontroli nad spożywanymi ilościami alkoholu.
Przeczytaj też: Odwyk alkoholowy – ile trwa?
Alkoholizm – sygnały ostrzegawcze
Nie istnieje żadna konkretna granica, za którą zaczyna się alkoholizm. Nie ma magicznego punktu, po którego przekroczeniu przestajemy być zdrowi i zapadamy na niebezpieczny nałóg. Cały proces odbywa się stopniowo, w związku z czym łatwo przeoczyć niepokojące objawy świadczące o postępującej utracie panowania nad własnymi decyzjami i zachowaniem.
Psychologowie wyróżniają cztery etapy uzależnienia od alkoholu. Pierwszym z nich jest faza wstępna, tzw. prealkoholowa. Można powiedzieć, że w tym momencie przyszły nałogowiec zachowuje się bardzo podobnie do zdrowych osób pijących okazjonalnie. Niepokojące jest jedynie jego podejście do alkoholu: odkrywa, że jest on dla niego szczególnym źródłem przyjemności i odprężenia, w związku z czym aktywnie poszukuje okazji do napicia się i traktuje je jak swoiste remedium na wszystkie problemy. Po pewnym czasie (czasem może to być nawet kilka lat) przychodzi czas na fazę ostrzegawczą, charakteryzującą się coraz częstszym „urywaniem się filmu”, czyli lukami pamięciowymi po wypiciu alkoholu. Oprócz tego alkoholikowi zdarza się pić w samotności, bez okazji, a także narzuca szybsze tempo następujących po sobie „kolejek”. Na zaniepokojone uwagi otoczenia reaguje złością i usilnie stara się przekonać wszystkim, że jego picie mieści się w normie. Następnie przychodzi faza krytyczna, podczas której życie chorego zaczyna kręcić się wokół alkoholu. Zaniedbuje rodzinę, pracę i obowiązki oraz traci zainteresowanie dotychczasowymi pasjami. Pojawiają się pierwsze objawy głodu alkoholowego oraz próby utrzymywania abstynencji. Ostatnią fazą alkoholizmu jest zaś faza przewlekła, zwana również chroniczną. Nałogowiec wyzbywa się wówczas skrupułów, pije niemal bez przerwy (zaczyna już rano), ma ostre symptomy zespołu abstynencyjnego, zaś jego picie mocno odbija się na jego zdrowiu.
Kiedy zaczyna się alkoholizm? Nie da się w prosty sposób odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno warto zwrócić uwagę na charakterystyczne sygnały ostrzegawcze, do których należą: poszukiwanie okazji do picia, sytuacje, w których spożywanie alkoholu wymyka nam się spod kontroli, coraz częstsze i intensywniejsze picie, picie w reakcji na negatywne emocje, takie jak smutek, złość czy lęk, tzw. „klinowanie”, czyli picie w celu uśmierzenia dolegliwości związanych z poprzednim piciem, zaniepokojenie ze strony otoczenia oraz luki w pamięci po spożyciu alkoholu. Jeśli zauważymy u siebie lub kogoś bliskiego choć część z tych sygnałów, nie warto zwlekać – należy jak najszybciej zgłosić się do ośrodka leczenia uzależnień. Im szybciej zareagujemy, tym większa szansa, że chory na nowo zapanuje nad swoim życiem, unikając przynajmniej części negatywnych skutków swojego nałogu.